Przegrana może być wygraną, jeśli przekuje się ją w refleksję.
Gdy na pokład bierze się ładunek przyciężki, odwrotny, piskrobiący i zarobaczywiony, niezgodny ze statku rejsem, to statek nawet ze wspaniałymi Marynarkami i Marynarzami daje się zatopić.
Gdy zaprasza się w swoje szeregi z oportunizmu, a nie z potrzeby dialogu ludzi z zupełnie innej bajki, co to przed chwilą jeszcze opluwali i szczerzyli się na tych, których teraz przymilnie biorą za trampolinę swojego sukcesu, to przestaje być ważne. jaką się bajkę wybiera. W ten sposób na tacy, podaje się drugiej stronie to, co eufemistycznie nazywane jest: „remis”.
I gdy i jedna, i druga formacja, która obiecywała służbę ludziom pokazuje twarz chciwą i interesowną to większość zamiast do urn idzie na piknik i nie ma się co dziwić i na ludzi zżymać; wbrew pozorom – to jest swoista postawa obywatelska – bo świadczy o potrzebie zachowania poczucia własnej godności.
W efekcie do głosu wchodzą głośni i choć niekoniecznie znający języki, to po polsku obiecujący wyznaczyć długą listę tych, co się nie nadają do rządzenia, za to dobre są do gwałcenia.
Podzielam. I pozdrawiam.