Zespół napięcia przedmiesiączkowego to lipa

Wydawałoby się, że seksizm w nauce mamy już rozpoznany w związku z tym uświadomiony i jesteśmy na to uwrażliwieni. A jednak…. Po raz kolejny – tym razem naukowcy z Wrocławia uświadamiają nam ile jest jeszcze do wytrzebienia. Oto grupa głównie panów zbierze się za parę dni, by debatować o …żeńskiej menstruacji.

Panowie polecam wzięcie pod uwagę: tekstu Glorii Steinem, „Gdyby Freud była kobietą”, w świetnym tłumaczeniu na polski Barbary Limanowskiej. Wiedzcie, że zespół napięcia przedmiesiączkowego to lipa.

Już dawno dowiedziono, że nie ma to nic wspólnego z biologią, sporo ze społecznym seksizmem. Jest pretekstem, by dać upust frustracjom związanym z genderowym, kulturowym obarczaniem kobiety co musi, co powinna, czego jej nie wolno. Napięcie przedmiesiączkowe więc to świetny pretekst, by choć na chwilę się z tego wyzwolić. I prawdę mówiąc, jak widzi się, że kilku utytułowanych facetów zabiera się, by usprawiedliwiać własne kulturowe ograniczenia i pychę kobiecą miesiączką – ucieczka w zespół napięcia staje się zrozumiała…

Chociaż – może już czas nazwać rzecz po imieniu. To wkurza. Wkurza kolejna konferencja, na której o kobietach chcą mówić ci, co się na nich niekoniecznie znają; wkurza ich arogancja i to, że nadają jej pozory nauki.

Przegrana może być wygraną

Przegrana może być wygraną, jeśli przekuje się ją w refleksję.

Gdy na pokład bierze się ładunek przyciężki, odwrotny, piskrobiący i zarobaczywiony, niezgodny ze statku rejsem, to statek nawet ze wspaniałymi Marynarkami i Marynarzami daje się zatopić.

Gdy zaprasza się w swoje szeregi z oportunizmu, a nie z potrzeby dialogu ludzi z zupełnie innej bajki, co to przed chwilą jeszcze opluwali i szczerzyli się na tych, których teraz przymilnie biorą za trampolinę swojego sukcesu, to przestaje być ważne. jaką się bajkę wybiera. W ten sposób na tacy, podaje się drugiej stronie to, co eufemistycznie nazywane jest: „remis”.

I gdy i jedna, i druga formacja, która obiecywała służbę ludziom pokazuje twarz chciwą i interesowną to większość zamiast do urn idzie na piknik i nie ma się co dziwić i na ludzi zżymać; wbrew pozorom – to jest swoista postawa obywatelska – bo świadczy o potrzebie zachowania poczucia własnej godności.

W efekcie do głosu wchodzą głośni i choć niekoniecznie znający języki, to po polsku obiecujący wyznaczyć długą listę tych, co się nie nadają do rządzenia, za to dobre są do gwałcenia.

Gwałt jako jednostka chorobowa, dr Tomasz Sroka jako minister sprawiedliwości

Uwaga to ściema! Minister Zdrowia nie zakazuje zgłoszenia zgwałcenia na policję, a bycie zgwałconym nie jest jednostką chorobową, podobnie jak nie jest jednostką chorobową bycie ofiarą przemocy w rodzinie!

Dotarły do mnie liczne informacje prasowe o tym, że Minister Zdrowia zakazał lekarzom/rkom zawiadomienia organów ścigania o podejrzeniu zgwałcenia o ile nie wyrazi na to zgody osoba zgwałcona. 

Informacje prasowe powołuja sie przy tym na Komunikat MZ z 7 /04/014 nr MZ-MD-S-079-4920-26/JK/14.

Dotarłam do tekstu, przeczytałam. Tekst jest jednoznaczny.

Minister Zdrowia nakazuje zabezpieczyć ślady i powiadomić policję o podejrzeniu zgwałcenia i uszkodzeń będących efektem przemocy w rodzinie zgodnie z wymogami kodeksu karnego i tzw. niebieskiej karty.

To nie Minister, a dr Tomasz Sroka z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie uważa, że lekarz nie może zawiadomić policji bez zgody osoby pokrzywdzonej. Myli się i wprowadza w błąd innych.
[Gazeta Prawana, 7 maj 2014]

Lekarz nie zawiadamia o stanie zdrowia, ale o podejrzeniu, że doszło do popełnienia przestępstwa. Lekarz nie zdradza diagnozy, co do stanu zdrowia lecz stwierdza fakty dotyczące objawów w postaci siniaków, obecności spermy, zadrapań. Nie mówi co w związku z tym dolega pacjentce/pacjentowi, ale co widzi i co budzi podejrzenia, że mamy do czynienia z popełnieniem przestępstwa.

Bycie zgwałconym nie jest jednostką chorobową, podobnie jak nie jest jednostka chorobową bycie ofiarą przemocy w rodzinie!

Trzeba dużo złej woli, aby nie odróżniać stanu zdrowia – np. depresji w jaką pacjentka popada w związku ze zgwałceniem lub znęcaniem się nad nią. Stanu zdrowia – np. zapalenia płuc, od siniaków, zadrapań, spermy, obecności obcych włosów łonowych na ciele osoby poszkodowanej – a więc od tego samego, co potrzebuje policjant/ka, by skojarzyć i udowodnić, czy to, co zaobserwowane, zgodne jest z tym co przepis nazywa zgwałceniem lub przemocą w rodzinie.

To nie stan zdrowia, ale opis przejawów popełnienia na osobie pokrzywdzonego przestępstwa.

Trzeba dużo złej woli i trudności w wyzbyciu się nawyku zwalania na osobę zgwałconą lub doświadczającą przemocy, by wykonywała robotę za organy ścigania.

Tymczasem to zwalanie, przerzucanie winy i odpowiedzialności na ofiarę się skończyło i mam nadzieję, że pomimo zakusów Ministra Sprawiedliwości, by przywrócić stan poprzedni- już se ne wrati!

Minister Zdrowia więc zachował się prawidłowo i tylko trzeba ufać, że lekarze/rki zachowają się zgodnie z wystosowanym do nich 7 kwietnia 2014 roku Komunikatem udostępnionym na stronach Ministerstwa Zdrowia.

Marsz Szmat 2014

165444_10201187552239222_1967880551_n

Marsz Szmat? Idę! I chciałabym otrzymać odpowiedź na dwa [rozbudowane] pytania.

1. Dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości i Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego przy Ministrze Sprawiedliwości proponuje przywrócić tryb ścigania gwałtu na wniosek?! Przecież Minister Sprawiedliwości wie, że to sprzeczne z zadaniem przeciwdziałania gwałtom i naraża kobiety na przemoc! Minister także wie, że jest to sprzeczne także z Konwencją o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie. Więc skąd powrót do tego, co dopiero udało się przewalczyć?! Dlaczego zamiast uświadamiania ludzi o istocie autonomii seksualnej projekt serwuje nam powrót do przyzwolenia na seksualną przemoc?

2. Dlaczego też na stronie policji zamiast pouczenia potencjalnego gwałciciela, że dopóki nie usłyszy entuzjastycznego „TAK!”, nie ma prawa przekroczyć granicy, bo narusza autonomię seksualną i staje się gwałcicielem, jest pouczenie dla ewentualnej ofiary, tak jakby to od niej zależało czy dojdzie do zgwałcenia?

Te pytania i od dawna uporczywy brak na nie odpowiedzi są dla mnie najlepszym dowodem na to, że MARSZ SZMAT to marsz o godność i bezpieczeństwo i kobiet i mężczyzn i dzieci zagrożonych seksualną przemocą.