Wydawałoby się, że seksizm w nauce mamy już rozpoznany w związku z tym uświadomiony i jesteśmy na to uwrażliwieni. A jednak…. Po raz kolejny – tym razem naukowcy z Wrocławia uświadamiają nam ile jest jeszcze do wytrzebienia. Oto grupa głównie panów zbierze się za parę dni, by debatować o …żeńskiej menstruacji.
Panowie polecam wzięcie pod uwagę: tekstu Glorii Steinem, „Gdyby Freud była kobietą”, w świetnym tłumaczeniu na polski Barbary Limanowskiej. Wiedzcie, że zespół napięcia przedmiesiączkowego to lipa.
Już dawno dowiedziono, że nie ma to nic wspólnego z biologią, sporo ze społecznym seksizmem. Jest pretekstem, by dać upust frustracjom związanym z genderowym, kulturowym obarczaniem kobiety co musi, co powinna, czego jej nie wolno. Napięcie przedmiesiączkowe więc to świetny pretekst, by choć na chwilę się z tego wyzwolić. I prawdę mówiąc, jak widzi się, że kilku utytułowanych facetów zabiera się, by usprawiedliwiać własne kulturowe ograniczenia i pychę kobiecą miesiączką – ucieczka w zespół napięcia staje się zrozumiała…
Chociaż – może już czas nazwać rzecz po imieniu. To wkurza. Wkurza kolejna konferencja, na której o kobietach chcą mówić ci, co się na nich niekoniecznie znają; wkurza ich arogancja i to, że nadają jej pozory nauki.